Mój niegroźny bzik: Peeling Kryptonim Denko

Mój niegroźny bzik: Peeling Kryptonim Denko


Dziś policzyłam wszystkie swoje kremy do rąk, balsamy, musy do ciała, pianki, olejki i masła. Nie ukrywam prawdy, jest tego dużo, co w połączeniu z moim lenistwem po kąpieli skutkuje narastaniem problemu.

     W każdej torebce mam jakiś krem do rąk, przy komputerze też mam jeden czy dwa. Zwykle są „na wykończeniu” a ja po prostu nie mogę się oprzeć, żeby nie kupić kolejnego i nazywam to testowaniem, haha.
     No dobra, obrosłam w mazidła i co dalej? Też Wam się nie chce po kąpieli smarować i tak Wam przyrasta tych opakowań?

     Zauważyłam, że dużo chętniej i szybciej zużywam peelingi do ciała, niż balsamy. Uwielbiam swoją skórę po peelingu, robię sobie też peelingi kawowe z oliwą. Jakiś czas temu pomyślałam, że mogłabym połączyć miłe z pożytecznym i w ten sposób zacząć zużywać wszystkie te balsamy - i tak powstał pomysł na peeling cukrowy z balsamem. Rzecz jasna w składzie znalazły się resztki kremów do rąk, balsamów i olejków, a nie tylko jeden balsam – przede wszystkim zależy mi na zużyciu wszystkich produktów, które się kończą i skończyć nie mogą.

     Używałam już tego peelingu kilka razy i jestem zadowolona z efektu. Skóra jest gładka i nawilżona.

Jeśli potrzebujecie – tak jak ja – uczucia ekstra nawilżenia i miękkości, jakie daje oliwa, śmiało sobie jej dolejcie do mikstury. Możecie też dodawać inne oleje, np. z orzechów laskowych czy kokosowego. Wg mnie to strata cennego oleju, bo jego zapach i właściwości giną w tych wszystkich silikonach, parabenach i sztucznych aromatach – dziś jednak postanowiłam dodać kilka kropli. Dziś jest poniedziałek, więc trzeba być dla siebie hojnym :)


Copyright © 2014 Arsenic - naturalnie z przekorą , Blogger